Po długiej przerwie w końcu upragnione zawody. Było okropnie zimno, deszcz lał się strumieniami z nieba, a Przemek z Kalinką startowali jako pierwsi, więc trema podwójna. Mimo to, nasza sunia zrobiła świetny freestyle jak na wilczaka, a w drugiej rundzie razem z Przemkiem zrobili swój toss&fetch życia. Więc w myśl zasady, że lepiej późno niż wcale, mamy nadzieję, że w przyszłym roku motywacja suni wzrośnie jeszcze bardziej.